środa, 9 stycznia 2013

KOLEJNY CIĘŻKI DZIEŃ ZA MNĄ...

Dzisiejszy dzień również obfitował, w sporo męczących emocjonalnie chwil. Nie spałem najlepiej zeszłej nocy. Cztery godziny snu, można bardziej nazwać drzemką niż regeneracją. W głowie miałem zbliżająca się operacje dziadka, i jakoś nie udało mi się usnąć. Na szczęście zabieg się powiódł, i dziadek ma się dobrze. Na domiar złego Martynka, załapała Anginę i zapalenie migdałków :(
Po powrocie ze szpitala, dopadła mnie chwilowa drzemeczka, ale jakoś nie pomogła zbyt wiele :). Grubo po 20 zasiadłem na "rolkę". Początkowo szło całkiem miło. Od 30 minuty treningu, czułem straszny dyskomfort. Tętno lawirowało w dziwnych zakresach. Każda próba dokręcenia kończyła się skurczami. Najbardziej doskwierał totalny brak koncentracji, co na "rolce" ma kolosalne znaczenie. Nie potrafiłem wyłączyć myślenia. Po 45 min grzecznie podziękowałem i poszedłem się kąpać :). Tak czasami bywa. Nie napawa mnie to szczególną radością, ale cieszę się że nie chciałem na siłę ciągnąc tego treningu, bo przyniosło by to więcej szkody niż korzyści. Wszystko wskazuje na to że jutrzejszy dzień będzie już dużo spokojniejszy, więc nadrobię wszelkie zaległości :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz