niedziela, 3 lutego 2013

WYTOP A SAMOPOCZUCIE... :)

Moi drodzy zadajecie dziesiątki pytań odnośnie wagi. Ile powinienem/am ważyć ? ile Ty ważysz ? ile chcesz ważyć ? itd itp. Słowo waga lub masa przewija się miliony razy. Dlatego zdecydowałem że napiszę o tym zagadnieniu słów kilka. Osoby o słabych nerwach proszone są o nie czytanie tego posta :)


Zacznę może od tego, ze ja na początku i później przez długi okres miałem bardzo podobnie. Jedyne o czym myślałem to jak zrzucić te 2-10 -20 kilo, jak się zagiąć tak żeby najlepiej w tydzień spadło z 15 kilo. I co ? I przysłowiowe GÓWNO!!!! Tak se nie da i o tym doskonale wiecie !!! Organizm to skomplikowana maszyna i nic nie dzieje się w nim bez pozostawienia jakiegoś skutku. Bardzo długo wyznawałem filozofię że im będę lżejszy tym będę szybszy (pewnie tez tak macie). Wydawać by się mogło, że to słuszna koncepcja. Ale nic bardziej mylnego!!!! Co z tego że mogłem się złapać i objąć w pasie (no prawie). Co z tego że miałem wyraźnie widoczne żyły (tzw okablowanie) w miejscach gdzie nawet bym się nie spodziewał, że je mam. Co z tego że ważyłem mało (jak na swój wzrost), jak siadałem na rower z myślą o 3 godzinnym treningu (zwanego w pewnych kręgach "nakurwem"), już po godzinie walki, (nie z trasą a z piekącymi nogami ) wracałem wściekły do domu, i nie odzywałem się do nikogo do wieczora bo trening poszedł w pizdu i nie miałem ochoty na dyskusje o czymkolwiek. Najgorsze były momenty gdzie na podjazdach które byłem w stanie podjechać ważąc 100 kg, przy 83 kg umierałem z bólu i w panice szukałem luźniejszego biegu. Człowiek zadaje sobie pytania. Co robię źle ? Jakie popełniam błędy treningowe ? A może trenować więcej ? A wiecie jaka jest odpowiedź ? Wyrzucić wagę przez okno!!! Słuchać potrzeb swojego organizmu! Jeść mądrze (pisałem o tym kilka postów), Wywalić z głowy tzw "spalarę" ! I TRENIĆ !!!!!! Nie ma nic piękniejszego jak odpowiednio przepracowany trening. Człowiek jest wtedy szczęśliwy, uśmiechnięty. Ale głodząc się i "zajeżdżając", nie zaznacie tego wspaniałego stanu umysłu. Fajnie jest wyglądać jak kolarz z Pro Tour'u. Ale boli jak koleś który wyglądem przypomina ludzika Michelina , wkłada Ci na podjeździe na maratonie......  Możecie się zastanawiać dlaczego to napisałem. Ale nie musicie bo Wam powiem oczywiście! To o czym napisałem sam przechodziłem. Potrzebowałem dużo czasu żeby pewne sprawy zrozumieć. I jeszcze więcej czasu żeby na pewne dobre rady otworzyć umysł i wdrożyć je w życie. Dlatego piszę to z nadzieją że nie popełnicie moich błędów :) Kolejne posty w opracowaniu :) Tymczasem STAY TUNED!!
A dla uświadomienia jak MAŁO ISTOTNA JEST WAGA foteczka :)



1 komentarz:

  1. Kurcze Marcin jakbym czytał o sobie. Rok temu tak się zagiąłem że waga mi spadła do 82kg...ale co z tego jak nie miałem siły. Byłem słaby i to czułem. Teraz pilnuję diety i widzę po sobie że tłuszczu coraz mniej a waga lekko idzie do góry...odkąd dołożyłem zimą trening na siłowni ;) ale fakt waga może człowieka zdołować. Jeździsz szybciej, czujesz się lepiej i masz więcej siły, stajesz na wagę a tu 2kg więcej ;)

    OdpowiedzUsuń